Jakiś rok temu narodził mi się w głowie pewien pomysł. Pomysł, który na początku miał być niskobudżetowym wypadem dookoła świata wyewoulował z różnych przyczyn raczej mniej niż bardziej zależnych ode mnie na samotną wyprawe do Azji pd-wsch, na której to odwiedzeniu najbardziej mi zależało.
Plan jest dość luźny, taki półspontan. Czasowo około pół roku, wziąłem dziekankę, więc czas nie jest ograniczeniem. W pierwszej kolejności lece do Malezji, dalej Bali, Wietnam, Kambodża i przez Tajlandię lądem do Malezji jeśli się uda motocyklem, jeśli nie lokalnymi środkami transportu. Potem sie zobaczy, bo wszystko zależy od ilości pozostałej puli biletów podpisanych przez prezesa NBP. W optymistycznej wersji Korea pd i Japonia, w mniej optymistycznej Filipiny lub w ogóle zalegnę gdzieś na plaży.
Tyle, jutro ruszam :)