Dzien 1
Nocna bezsenna przesiadka na lotnisku w Kuala Lumpur, lot standardowo opozniony o godzine, mimo to 4h zapasu. Posiedzialem chwile na normalnym internecie i poszedlem zrzucic bagaz. Wyrobilem sie na styk, wszystko trwalo bardzo wolno, a bylem juz nieco zmeczony, wiec nawet nie bylo gdzie sie przespac. Ale w koncu jakos dotarlem do Ha noi. Na lotnisku spotkalem sie z Michalem, ktory dolecial do mnie z Polski i razem pojechalismy do centrum. Zostawilismy plecaki w hostelu i wyszlismy zobaczyc jak tu sie zyje. Z tego co zdazylem zauwazyc kazdy kraj jest specyficzny i rozni sie od poprzedniego. W Wietnami szczegolnie rzuca sie w oczy masowe spozywanie posilkow na ulicach. Cala szerokosc chodnika jest zawalona malymi stoliczkami i jeszcze mniejszymi krzeselkami. Nie moglem sie na poczatku przekonac do zjedzenia czegos tam, ale juz wieczorem standardowo wjechala zupa pho wlasnie w takim miejscu :) Nie jest jakas rewelacyjna, nie to czego sie spodziewalem. Taka zupa z kurczaka, z makaronem, innym miesem i doprawione wietnamska vegetą. Rozwodniony rosol :)
Wieczorem chcielismy isc na impreze, ale jesli chodzi o zycie nocne to jest tu conajwyzej miernie. Obeszlismy pare klubow, tylko pare osob w srodku, a w jednym byl tylko dj :D Ludzie wola siedziec na stolkach i pic herbate albo jesc zupe badz jezdzic na skuterkach.
Sposob przechodzenia przez ulice na poczatku szokuje. Trzeba powoli isc zeby kazda jednostka ruchu miala czas przeliczyc kurs i wyminac delikwenta. Juz sie przyzwyczailem, nawet to zabawne :)
Dzien 2
Z rana wypozyczylismy skuter z zamiarem pojezdzenia po miescie, odwiedzenia paru miejsc, ale przede wszystkim zalezalo mi zeby poczuc klimat i styl jazdy w Wietnamie :) Po prostu bardzo mnie to bawi, bo jezdza zupelnie inaczej niz wszyscy. Na skrzyzowaniu czerwone swiatlo oznacza jedynie sugestie do zatrzymania, a jesli sie zatrzymasz to wytrabia, ze tamujesz ruch. No wiec po pierwszym zatrzymaniu na czerwonym i popelnieniu faux pas staralem sie wkrecic w ich styl jazdy. Nie wiem dlaczego, ale zamiast mnie przerazac strasznie mnie to kreci, geba mi sie smieje jak mam sie wkrecac na skrzyzowaniach pomiedzy skutery i samochody jadace w innych kierunkach. Trzeba byc zdecydowanym i ogarniac co sie dzieje dookola. Wietnamczycy w porownaniu do Indonezji jezdza wolniej, w bardziej tlocznej grupie pojazdow, wlasciwie "zderzak w zderzak", a przede wszystkim na kazdym skrzyzowaniu tasuja sie, tzn wszyscy na raz wjezdzaja na skrzyzowanie i probuja sie jakos przecisnac :D A no i praktycznie nie widac bialych na skuterach. Sami wietnamczycy.
Tak naprawde nie ma za duzo do ogladania w Hanoi. Jesli chodzi o zabytki, budynki, ciekawe miejsca to nie jest to za szczesliwe miasto. Mnie najbardziej podobalo sie to jak wyglada samo zycie mieszkancow, jak to miasto zyje. Widac tutaj tempo, widac, ze ludzie pracuja, cos robia, choc na pierwszy rzut oka wyglada na to jakby nic sie w tych sklepach nie dzialo. Dziewczyny co chwile ziewaja hehe Nie mam pojecia jak im sie te biznesy kreca :)
Widzielismy mauzoleum Ho Chi Minh, drugie jeziorko i to tyle jesli chodzi o atrakcje. Przy jeziorkach mnostwo mlodych par robi sobie zdjecia. Co ciekawe dla mnie wygladaja jakby mieli po 16 lat i zapewnie jakos tyle maja. Nie wiem co tu sie wyprawia. Normalne to to nie jest :)
A no i jeszcze szukajac stacji benzynowej spotkalismy japonczykow (myslalem, ze sa z wietnamu). Rozradowany po tym jak w koncu po godzinie spotkalismy kogos kto mowi po angielsku zapytalem czy wiedza gdzie jest stacja, powiedzieli, ze dopiero przyjechali i sa z Japonii :D Aaaaaaaa!! Nie mniej jednak mialem okazje sprawdzic swoj japonski. Fajne mieli miny eheheh Mam adres jednego z nich i obiecany nocleg w Tokyo. Wiec kto wie gdzie mnie poniesie na koniec/
Jutro z rana Halong Bay.