Wieczorem wziąłem nocny pociąg do Ubon. Plan - 3 dniowy trip po okolicznych wioskach. Dojechałem na miejsce o 9 rano i zamiast do centrum wywieźli mnie minibusem na dworzec autobusowy, zapewne dlatego, ze wszyscy biali jada do Laosu. Malo kto sie tu zatrzymuje. Ok stamtad wzialem minibusa spowrotem, koszty zadne bo zaplacilem za 2 przejazdzki 2zł. Problem byl inny. Na dworcu pytalem gdzie mozna wypozyczyc skuter. Mowili, ze nigdzie, ze to nie jest Phuket czy Patthaya i tutaj obcokrajowcy nie moga wypozyczyc motoru. Troche mnie to zbilo z tropu, bo nic innego nie przychodzilo mi do glowy co moglbym tutaj robic. Znalazlem hotel, zapytalem czy wypozyczaja skutery, powiedzieli, ze wspolpracuja z jakims kolesiem, ktory wypozycza tu auta i motory. Elegancko. Troche drogo, ale nie ma co wybrzydzac, wazne, ze plan sie ziści.
Wieczorem poszedlem cos zjesc. Tajowie w restauracji zaprosili mnie do stolika, pogadali, postawili piwko. W porządku.