Zajechaliśmy do nr 8 na liście najniebezpieczniejszych krajów. W przewodniku wyczytałem, że zaleca się nie chodzić po zmroku w rejonie gdzie wysiądziemy i będziemy iść szukać hotelu. Żeby nie dawać po sobie poznać, że jest się tutaj pierwszy raz. Na szczęście mamy stosunkowo blisko do 2ch hoteli, które mam na oku. Jedynie 6 bloków, więc nie trudno mi zapamiętać jak tam się dostać. Lądujemy w nr2. Jest tu drożej niż w innych miastach Gwatemali, ale w końcu to stolyca! Idziemy do sklepu kupić kawę i sosy habanero żeby był mały zapas w Polsce. Nie specjalnie mamy ochotę chodzić po mieście.
Następnego dnia rano jeszcze dokupujemy sosów, jemy śniadanie i jedziemy taksą na lotnisko. Młody w duty free kupuje 4 perfumy, w końcu się doczekał i idziemy na samolot.