Dzień 1
Trochę faktów – Taman Negara to park narodowy chroniący najstarszy na świecie, liczący 130 mln lat las deszczowy. Dinozaury były jeszcze 60 mln lat temu, więc swego czasu biegały sobie tutaj mniejsze czy większe okazy.
Minibus zawiózł mnie do Kuala Tembeling, z której popłynąłem łódką do Kuala Tahan, wioski, która leży na granicy parku narodowego. Trzy godzinna, 68 kilometrowa trasa minęła dość szybko. Łódka jest lepsza niż bus. Dodatkowa atrakcja, tym bardziej, że rzeka kręta i co parę kilometrów widzi się lokalsów.
Po dopłynięciu poszukałem noclegu i poszedłem coś zjeść z ludźmi, którzy jechali ze mną z Tanah Rata. Trzymaliśmy się tą paczką 7 osób przez cały pobyt, a nawet jechaliśmy tym samym busem do Jimabatut, z którego pojechałem już sam do Kuala Lumpur.
Dzień 2
Postanowiliśmy zrobić sobie mały treking w parku. W pierwszej kolejności poszliśmy 1,7km do Canopy walk, czyli spaceru w koronach drzew od drzewa do drzewa po mostach linowych. Most jest zawieszony w niektórych miejscach na wysokości 50m, a do najwyższego punktu jest jeszcze dobrych parę metrów. Nasz Dąb Bartek to krzak w porównaniu do niektórych. Dalej zrobiliśmy około 4 godzinne kółko, zaliczyliśmy 2 punkty widokowe na wzniesieniach, widzieliśmy węża, 2 iguany, gigantyczne mrówki, pijawki i mnóstwo ciekawych roślin. Wszyscy byli zadowoleni
Następnie szybki lunch, poszedłem odpocząć i spotkaliśmy się na obiedzie. A w międzyczasie do hostelu przyszedł gościu z 2,5 metrowym wężem, którego złapał w domu :D Mówił, że jadowity, ale tylko trochę hehe Na obiad zjadłem Pattaya, czyli smażony ryż zawinięty w omlet (nie mam pojęcia jak oni to robią, cienkie jajko a zawinięte ze wszystkich stron. Dobre, polecam. Po obiedzie mieliśmy zabukowane nocne safari po dżungli. Po filmie o parku, który wyświetlali przed safari zaczęło padać. A w zasadzie lać jak cholera. Ja i parka nowozelandczyków spasowaliśmy i zdecydowaliśmy się nie jechać – siedziało się na pickupie, bez dachu, więc bez sensu. Ani nic się nie zobaczy, ani to żadna przygoda siedzieć i moknąć. Czekaliśmy aż nie będzie tak mocno padać około 1,5 godziny i kumpel poszedł sprawdzić czy odzyskamy kasę. Bezproblemowo oddali, także 35RM w kieszeni.
Tyle, nie za dużo, ale prawda jest taka, że jeśli chce się zobaczyć coś więcej to potrzeba co najmniej 3 dni, a najlepiej tydzień. Robią trekingi ze spaniem w jaskini. Na pewno byłoby interesująco, ale nie mam tyle czasu.