Zostawilem duzy plecak w KL, bo wracalem samolotem, co wyszlo mnie w zasadzie mniej niz za busa w druga strone - 45RM zamiast 50RM. Do lotniska mialem 4 przystanki metrem. Komunikacja jest super rozwiazana. 45 lotu i jestem w KL, teraz jeszcze tylko do miasta (godzina jazdy) gdzie kumpel z polski przetrzymal mi plecak przez te 2 dni. Pare godzin odpoczynku i o 23 jazda spowrotem na lotnisko. Mialem lot na Filipiny o 6 rano, wiec znowu nocka na lotnisku :/ Do 2 siedzialem grzecznie, ale w koncu tak jak wszscy inni walnalem sie na glebe w spiworze i pospalem te 3 godziny. Niestety, rano ledwo wstalem i bylem strasznie zaspany. W rezultacie nie wyciagnalem z podrecznego bagazu multitoola i na bramce mi go wykryli :) Cholera. Pobiegłem go nadac na bagaz, ale i tak zaginal w samolocie. Wiec kolejna rzecz, ktorą zgubilem - kozacki multitool.
O i pierwszy raz mialem ladowanie na 2 podejscie. Jestesmy tak ze 100m nad ziemia, zaraz mamy wyladowac, a tu nagle pilot sie speniał, drążek do siebie, przepustnica na maxa i w gorę. Niezbyt fajne uczucie, ale zrobił kółko i w końcu wylądował z drugiej strony pasa. Lot opóźniony o 10 min, nie tak źle.