Podróżowanie po Filipinach jest trochę chaotyczne. Nigdy nie można być pewnym do tego co ludzie mówią, godziny odjazdów autobusów zmieniają się chyba często, opóźnienia są zawsze, z różnych przyczyn. Taka kultura spóźniania. Trzeba się w to wpasować i zaakceptować bo co więcej można zrobić.
Autobus miał być o 7, był o 8ej. Droga zajęła 6h. Pierwszy widok miasteczka z wysokimi spiczystymi górami o ostrych końcach jest super.
Znaleźliśmy jako taki hotel, drogo jak w Manili jeśli chodzi o noclegi. Ale warto tam pojechać. Teraz już wiem, że najpiękniejsze plaże są na Filipinach. Raj. Tajlandia przebita!
W pierwszy dzień poszliśmy na plażę koło miasteczka. Nie jest ona jakaś wybitna. Taka przeciętna jak na Filipiny.
Drugi dzień upłynął na wycieczce po wysepkach zatoki. 3 laguny, 3 plaże. Lunch w cenie. Żyć nie umierać zwłaszcza, że te plaże po prostu mówiąc brzydko urywały dupę! Piękno było przytłaczające. Big Lagoon, Small Lagoon, Secret Lagoon, 7 Comanndo Island i jeszcze jakaś wyspa. Coś cudownego. Skały wyrastające z morza, i małe plaże wtopione w wyspę. Raj! Nalepsze jest to, że można sobie taką wysepkę kupić i to wcale nie za duże pieniądze. 8Ha wyspa z 100m plażą, hektarem plaskiego terenu kosztuje 2,2mln zł. To cena trochę wyższa niż działki pod większym miastem. A porównanie chyba nie ma sensu. Ofert jest mnóstwo i ta wcale nie jest najtańsza. Wyspę można sobie kupić już za bańkę.
Wszedłem sobie jeszcze na klif. Tak jak już wspominałem skały są jak noże. Na niektórych nie ma co stawać w bucie, bo podeszwa nie wytrzyma i dziura w stopie gwarantowana. Całkiem niezła trasa. Jest trochę pionowej wspinaczki, także jeśli w dzieciństwie się nie latało po drzewach to nie ma co się porywać. Koreanka miesiąc temu spadła i sparaliżowało ją albo zrobiła sobie krzywdę z plecami. Generalnie wydaje mi się, że jeśli spadłoby się na plecy to prawdopodobieństwo tego, że uderzy się głową w taką skałę to jakieś 0,6. Zgon jak w banku. Tak ostre skały jak tam widziałem tylko w muzeum w gablocie z nożami z epoki kamienia. I to każda skała tak wygląda, każda.
Taka rada, jeśli jedziesz na Filipiny, nawet nie myśl o tym żeby zwiedzać Manile. Uciekaj stamtad pierwszym samolotem albo busem.
A i z ciekawostek, przetarłem klapki. Idę sobie drogą, mam mało czasu bo za 50min mam busa do Puerto, a tu pyk i klapek sie skończył, złapałem gumę. Zdjąłem drugiego, przeszedłem 20m i napotkałem sklep z klapkami. Kupiłem pierwsze lepsze, byleby rozmiar pasował i jazda dalej. Normalnie jak Formuła 1. Szybki pit stop, zmiana ogumienia i jazda dalej. Widocznie mieszanka była za miękka, za szybko sie zużyły i nie wytrzymały całego wyścigu. To już 3 komplet, no i pozbylem sie sandałów, też już rzepy były naderwane i tylko mi ciążyły.