Padangbai mnie miło zaskoczyło. Ale to za chwile. W busie poznałem kanadyjczyka, który miał jechać prosto na Gili, ale zdecydował zostać w Padangbai parę dni. Przebukował bilet i współdzieliliśmy pokój przez 3 noce. Śmieszny koleś, gęba mu się nie zamyka, ale nie zanudza jak niektórzy.
Niemka ciągle tutaj była więc napisałem jej maila, ale i tak ją spotkałem na plaży. Super miejsce do snorklingu. Mnóstwo rybek, duże fale, ale to nie przeszkadza. Są 2 plaże – Blue Lagoon, zabudowana leżakami, niezbyt mi pasowała, dużo betonu i woda jakaś ze śmieciami i White Sand Beach – duże fale, parę chatek z piwem, jedzeniem i czipsami, ładny piasek, palmy. Nie to co na Filipinach, ale nie ma co się nastawiać, że zobaczę tutaj takie plaże jak tam. Bali ma ładne plaże i jak tutaj byłem pierwszy raz to byłem pod wrażeniem, ale teraz już nie tak bardzo. Są ok, ale bez szału
Następnego dnia dojechały holenderki. I tak czas płynął na plażowaniu i spędzaniu czasu razem.
A i jeszcze jedno, dosyć istotne. Indonezyjki za pierwszym razem wydawały mi się ładniejsze. Może dlatego, że przyjechałem z Malezji. Ale po Tajlandii i Kambodży już tak super nie wypadają. Ciągle w czołówce, ale zdecydowanie za Tajkami i Khmerkami i Filipinkami.