Wyspy Gili, słynne z pięknych plaż, nurkowania i magicznych grzybków. Faktycznie, plaże nie najgorsze. Każda wyspa jest inna. Trawangan to miejsce imprezowe, Meno spokojna wysepka, Air nurkowanie, najlepszy snorkeling i też spokojnie. Zakotwiczyłem na Trawangan i stąd odwiedzałem inne wyspy.
Odległości pomiędzy wyspami są małe, na jeziorze byłbym w stanie przepłynąć wpław, ale tutaj prądy są tak mocne, że podobno przy próbie przepłynięcia wysysa człowieka w morze. I faktycznie nawet przy brzegu ciężko się poruszać. Tak jakby to była całkiem wartka rzeka.
Trawangan jest najbardziej tłoczny, najwięcej restauracji, klubów i food market wieczorem z rewelacyjnym jedzeniem i super naleśnikami. Chodziły plotki, że ludzie chorowali po jedzeniu z marketu, ale mnie to nie odstraszyło, w przeciwieństwie do Holenderek, z ktorych jedna zachorowała w Indiach i jadła tosty przez 3 tygodnie. Nie widziałem ani jednego dobrego zachodu słońca. Bali zasłania i dużo chmur, a to raczej też z winy Bali. Za to co jest tutaj dobre to snorkeling. Dużo rybek, ale rybki to nic, można zobaczyć żółwie morskie. Pierwszy jaki znalazłem miał ponad metr długości. Wrzerał korale, więc zanurkowałem mu się przyjrzeć, speszył się i wypłynął na powierzchnie i płynął powoli na głębokie wody. Płynąłem za nim dobre 5 minut.
Przyjechałem tutaj z Niemką, Holenderki dojechały dzień później, spotkałem Kanadyjczyka, więc ekipa znowu w komplecie. Chodzenie na plaże, wycieczki dookoła wyspy, skoreling, na tym polegała się moja obecność na Trawangan i innych Gili.