Geoblog.pl    wojtas100    Podróże    Backpacking In Asia    Koreańskie Suwałki
Zwiń mapę
2012
01
maj

Koreańskie Suwałki

 
Korea Południowa
Korea Południowa, Sokcho
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 43129 km
 
Droga z Seulu do Sokcho zajęła mi 2,5 godziny. Dojeżdżając do celu widziałem góry Parku Narodowego Seoraksan, o którym mówią, że jest najpiękniejszy w całej Korei, znajdującego się koło tego miasteczka - przyzwoite gołe skały wyrastające z lasów. Taki widok zobaczę jeszcze raz wyjeżdżając z Sokcho i nie dlatego, że nie poszedłem w góry, ale dlatego, że przez 2 dni prawie bez przerwy padało i widoczność w miasteczku była może 500m, a w górach 30... Zimno, 13 stopni, wiatr i lekki deszcz. Co ciekawe w oddalonym o 2 godziny Seulu 25 stopni. To przez pasmo górskie oddzielające tą plażową miejscowość od zachodniej części półwyspu.

Dosyć narzekania, przyjechałem około 16tej. Miałem ustawiony nocleg u gościa z cs, który był wolny o 20.30. Zostawiłem więc plecak w informacji turystycznej i poszedłem na obchód miasta. Stu-tysięczna miejscowość, nie za duża, z dwoma jeziorkami, turystycznym Expo i planem zdjęciowym do popularnego koreańskiego serialu. Pogoda kiepska, więc po 2 godzinach poszedłem na burgera i posiedziałem na wifi.

Mój host był anglikiem, nauczycielem angielskiego (oczywiście!), mieszkał przez 2,5 roku w Krakowie, więc parę słów po polsku umie powiedzieć. W porządku koleś.

Drugiego dnia pogoda się zepsuła totalnie, ale mimo to poszedłem w góry. Busem pół godziny i zdecydowałem się na krótką trasę, spotkałem innego anglika po drodze, który mieszka i pracuje w Japonii, gada po Japońsku, 5 lat w Japonii i czyta, pisze i gada. Też tak chcę! Zjedliśmy naleśnika z ośmiornicą i warzywami. Bardziej placka ziemniaczanego niż naleśnika. Smakował mi, chyba najlepsze danie jakie jadłem do tej pory.

Wróciłem i poszliśmy na domową imprezę, pogadałem trochę ze znajomymi anglika po czym zawineliśmy się ostatnim autobusem o 21.. Poważnie podchodzą do pracy.

Trzeciego dnia poszedłem na inną trochę dłuższą trasę, ciężka droga pod górę, na górze zimno. Rozwiało trochę widok na parę sekund, tak że mogłem coś zobaczyć, coś mam na myśli może 1% widoku jaki przy słonecznej pogodzie można oglądać. Ale nie ma co narzekać, panorama to nie była, ale fotki wyszły niezłe, góry w chmurach. Koreańczycy poczęstowali mnie owocami, pogadali trochę. Mili ludzie.

W drodze na dół szedłem oczywiście szybciej niż starsze koreanki, jak je wyprzedzalem dały mi 2 garści cukierków, batoników, ciasteczek i pół ogórka :D I machnęła ręką, że teraz mogę iść.

Jak wróciłem zjadłem zupkę chińską, anglik chciał iść na 'writing club', klub książki czy jak to przetłumaczyć. Poszedłem z nim z zastrzeżeniem, że nie dam się zmusić do pisania czegokolwiek. Zaszedłem jeszcze do mc'a bo był zaraz koło tej kawiarni. Przyszły 4 osoby wliczając nas i co więcej zmusili mnie do napisania listu, dziewczyna powiedziała, że wyśle za mnie, dała mi jakieś obrazki, więc naskrobałem stronę żeby nie jęczała hehe

Kolejnego dnia pobudka o 6.25 żeby zdążyć na autobus do Deagu i potem do Gyeonju. Pożegnałem z rana anglika i dalej w drogę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 127 wpisów127 70 komentarzy70 947 zdjęć947 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
16.02.2013 - 19.03.2013
 
 
18.10.2011 - 13.05.2012