Dojeżdzamy do celu. Małego miasteczka nad brzegiem Pacyfiku. Mam już odhaczony każdy ocean, o ile trzymać się nowych faktów I nie liczyć oceanu arktycznego, który jest już technicznie morzem. Teraz zabiorę się za pustynie...
W końcu kupiliśmy klapki, nie za tanio, bo mieli tylko oryginalne havaianasy, ale co tam.
Poszliśmy na plaże poleżeć. Utopiliśmy gopro I szukaliśmy jej 24minuty. Ja już zwątpiłem, wyszedłem wody, rzuciłem Adamowi maskę do nurkowanie I powiedziałem, że jak mu się chce to niech popływa. Nie bardzo wiedział jak się ją zakłada, rurka mu przeszkadzała, ale jak to mówi doświadczenie ratownika wopru zaowocowało I po minucie brodząc po pas wyciągnał kamerkę. Tym samym młody zaoszczędził 1000zł I wszyscy byli zadowoleni.
Kolejne dni upływały na codziennej rutynie: plaża, pacyfik, lulu.